poniedziałek, 25 listopada 2013

18 - 24. 11, cztery trening , jeszcze delikatnie ale już
za tydzień ....

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/biegigrzegorz?ref=hl




24.11

Pierwsze dłuższe wybieganie od 3 m-cy. Trasa w większości - jak wczoraj - krosowa. Z 20 km ponad 12 km, po błocie, kamieniach i po totalnych odludziach. Super się biegało i nawet za szybko, bo dzisiaj miało być wolniejsze truchtanie. Rok temu (o tej porze) nie byłem w stanie biegać w takim tempem - i to po terenie. Widać, że tzw "sezonowcy" siedzą już po domach, bo spotkałem tylko jednego rowerzystę i spacerującą parę. Gimnastyki dzisiaj nie robiłem - bo jednak trochę, te dwa dni treningów dały mi lekko w kość - tylko solidny skreczing.



23.11

Dzisiaj była pobudka o 5:50 - pierwszy raz od wakacji trenowałem tak wcześnie rano. Wybrałem w większości miękką i krosową trasę. Było błotko, lekkie podbiegi i zbiegi. No i oczywiście zeru ludzi, pogoda idealna - około 7 stopni. Prawie nic nie dolega, nic tylko biegać. I choć spałem, nie całe 6 godzin, to czułem się rewelacyjnie - i tak mi się też biegło. Co widać po tempie treningu - gdyby nie ostatnie 500m truchtu, to średnie tempo (w trudnym terenie) było 5:17-5:18. Od 5 km, każdy następny km był szybszy; od 5:22 do 4:37 - czyli znowu BNP, jest początek mocy ! Dzisiaj spieszyłem się do pracy, dlatego zrobiłem tylko 10 min gs i na odwal się skreczing. Jutro to nadrobię, w planach pierwszy raz trochę dłuższe wybieganie - około 17-20 km.


21.11

Dzisiaj znów większość biegania w terenie. Łącznie 12,2km, było trochę zabawy biegowej, trochę delikatnych krosów. A tak ogólnie, to wyszedł z tego chyba BNP. Miałem fajną frajdę i mokre -od błota - buty. No i oczywiście na koniec GS + skreczing.


19.11

Dzisiaj bieganie po miękkim oszronionym terenie. Pękło 12km, w tym 10 przebieżek- po 200m, w tempie 3:55 - 4:30, na 300m truchcie. Jak ja tęskniłem za tymi swoimi ścieżkami. Tam gdzie dzisiaj biegałem, nie było mnie ponad 3 m-ce. Stopa nie boli, troszkę paluch jeszcze czasami, daje o sobie znać. Ale w tym tygodniu pobiegam więcej po miękkim, a od przyszłego tygodnia już krosy - dwa razy w tygodniu - i przygotowania pod nowy sezon. Tradycyjnie na zakończenie GS i parę minut skreczingu.


Tydzień aktywności w liczbach:

Ilość: 4 Aktywności
Dystans: 56,06 km
Czas: 5:01:24 g:m:s
Wzrost wysokości: 381 m
Śr. prędkość: 11,2 km/h
Śr. tętno: 148 uderzenia/min
Kalorie: 3.715 C
Gimnastyka siłowa: 4 razy

poniedziałek, 18 listopada 2013

11.11 - 17.11 mało treningów, za to stopa już się prawie zrehabilitowała.

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/biegigrzegorz?ref=hl



17.11

Wieczorne bieganie, już prawie przy mrozie.
Dzisiaj było tak doprawdy pierwsze, normalne bieganie od 2,5 m-ca. Biegło mi się bardzo lekko, nie myślałem o stopie - bo i nic nie bolało. W związku z tym, zaraz zaświtała myśl w głowie. A może by tak szybciej pobiec, a może więcej pobiec. I wyklarował się pomysł, żeby od 5 km każde pierwsze 500 m, biec w tempie około 4:10-4:30 km - tak, aż do 13 km. Może nie są to jakieś zawrotne prędkości, ale dla kogoś, kto właściwie nie biegał przez 2,5 m-ca, jest to solidny trening. Trochę mi to dało w kość, ale dawno się solidnie nie pociłem, więc i radochy miałem co niemiara.Po treningu również nic nie boli, chyba powoli wraca wszystko do normy. Jestem z tego powodu szczęśliwy. Na zakończenie 15 min solidnej gimnastyki siłowej.


16.11

Błogie nic nie robienie, już mnie do szału doprowadza. Dziś chyba tylko rower - po pięciu dniach leniuchowania. Jutro wieczorem, po pracy bieganie - po tygodniowej przerwie. Mam nadzieję, że od wtorku powoli, będę mógł rozpocząć przygotowania do nowego sezonu - jeśli z nogą będzie wszystko w porządku. Sprawdziłem w dzienniczku treningów, że w ub.r. pierwsze treningi pod nowy sezon, rozpocząłem w ostatnim tygodniu listopada. Więc nie jest tak źle
, oby tylko stopa nie bolała. Lepiej zacząć dwa dni później, niż jeden dzień za wcześnie.
Nocna, prawie mroźna jazda na rowerze. Po kilku dniach bezruchu, strasznie bylem "wyposzczony".
Dystans: 26,13 km
Czas: 1:04:10
Śr. tempo: 2:27 min/km
Śr. prędkość: 24,4 km/h
Wzrost wysokości: 220 m
Kalorie: 917 C


14.11

Dzisiaj kolejny, nie biegany dzień. Zarzuciłem do soboty, może nawet niedzieli bieganie. Chyba za wcześnie - po kontuzji - zacząłem mocniej biegać, a teraz muszę jeszcze trochę odpuścić. Już mnie zaczyna to mocno irytować. Bo w połowie listopada, powinno się już zaczynać treningi pod wiosnę. A u mnie, na razie można zapomnieć o krosach, dłuższym, czy szybszym bieganiu. Dobrze, że najbliższy maraton, mam dopiero 18.05.2013 - Cracovia Maraton - to myślę, że dam radę się przygotować. Ale jak tak dalej pójdzie, to boję się, że przyszły sezon, będzie spisany na straty. Do tego wszystkiego, po ostatniej jeździe na rowerze 11.XI, jestem trochę przeziębiony - mocno mnie przewiało.


11.11

Dzisiaj mija 3 lata, odkąd pierwszy raz wyszedłem potruchtać - dokładnie w Święto Niepodległości. Cóż, nie było biegane, bo jednak po wczorajszym biegu, stopa boli i do biegania się nie nadaję. Chyba, do końca tygodnia, muszę odpuścić bieganie, żeby dać jej odetchnąć. Postanowiłem, że w listopadzie już nigdzie nie startuję. Ponieważ, po ściganiu (nawet na 5 km) mam większy problem ze stopą, niż po przebiegnięciu 12 km na treningu.


Ilość:
3 Aktywności rower x 2, bieganie x1
Dystans:
77,76 km
Czas:
3:50:44 g:m:s
Wzrost wysokości:
487 m
Śr. prędkość:
20,2 km/h
Śr. tętno:
145 uderzenia/min
Kalorie:
3.031 C

piątek, 1 listopada 2013

Moje pierwsze truchtania - po 1,5 m-cu przerwy


25.10.2013

Dzisiaj przetruchtane prawie 7km. Na więcej mnie na razie nie stać. Ponad 1,5 miesiąca bez biegania zrobiło swoje. Dodatkowo - jak biegam po płaskim - to dziwnie mnie bolą uda i łydki (na podbiegach tego nie czuję). I cały czas stawiam dziwnie kroki i uważam, żeby na coś nie nadepnąć. Dzisiaj pod wieczór, wychodzę na rower - około 20km. Jutro miałem startować w Biegu Helloween (w Chorzowie), ale jeszcze nie nadaję się na ściganie. Startuję za to za tydzień, w teście Coopera w Katowicach - to tylko 12 minut biegania na maxa.


# # # # # # # # # #

24.10.2013

Dzisiaj rano wyszedłem na drugie truchtanie. Było trochę szybciej, niż wczoraj i już 6km.
Padał jesienny, delikatny deszczyk. Dzisiaj biegło mi się już pewniej, nie męczyłem się tak.Choć cały czas patrzę pod nogi i uważam gdzie stawiam stopy. Biegam tylko po asfalcie i równych chodnikach. Biegam w butach o dwa numery większych. Dodatkowo zmieniłem system sznurowania i założyłem - dla lepszej amortyzacji - podwójne wkładki. Stopa już generalnie nie boli. Bardziej boję się cały czas o tego lewego palucha - przez którego wszystko się zaczęło. Bo on boli czasami i muszę na niego uważać nawet przy ćwiczeniach. Cały czas używam - na stopę - maści solankowych, stosuję okłady i kąpiele solankowe.

# # # # # # # # # #

23.10.2013

Dzisiaj rano zrobiłem pierwsze truchtanie. Symboliczne 4,2 km (10% długości dystansu maratonskiego) - pierwszy raz od 53 dni i pietnaście dni po sciągnięciu gipsu. Prze około dwa km, bardzo dziwne uczucie. Miałem trochę wysokie tętno, ale to chyba z tego, że bardzo uważałem gdzie i jak stawiam lewa stopę i mocno sie pociłem. Mogłem więcej, ale na pierwszy raz wystarczy - nie można przesadzać. Takią miałem moc, żeby dalej biec, że zrobiłem trzy serie,po 25 podciągów na drążku.
Wieczorem - tradycyjnie - rower, ale dzisiaj delikatnie, żeby sił starczyło na gimnastykę siłową.