środa, 9 października 2013



2013-08-26

Kontuzje, kontuzje głupie kontuzje.



Plany były na łamanie 3:10 w Maratonie Warszawskim, ale chyba to już nie aktualne.Kontuzja na tydzień- a może i dłużej wykluczyła mnie z biegania. Od jutra-co dziennie dużo jazdy na rowerze. Muszę odciążyć stopę, i wycisk solidny - w zamian trzeba sobie dać. Już się stęskniłem za moimi ścieżkami - a dopiero od piątku nic nie było biegane.Powiem,że czuję się jak frajer, bo kontuzji nie nabawiłem się podczas biegania.
Już wiem jak się muszą czuć sportowcy, którzy przygotowują się całymi miesiącami do jakiegoś jednego występu w sezonie. A tu przytrafia się kontuzja i całe plany szlag trafia. I jedyna szansa w życiu - np na medal olimpijski, ucieka im sprzed nosa. Dla mnie takim "medalem olimpijskim", jest wystartowanie w Maratonie Warszawskim. Ponieważ jest to ostatni start, który kończy moją przygodę z koroną maratonów polskich. I mam nadzieję, że uda się go zrealizować.Miało być tak pięknie; 8 wrzesień-poprawka życiówki w półmaratonie, a 29 poprawka w maratonie. W najgorszym przypadku, wystartuję w grupie na 4:30 i też ukończę maraton. Przecież, tak doprawdy to trzeba go tylko zaliczyć. A plany poprawy życiówek przełożyć na przyszły rok.


(wpis ukazał się na moim blogu, na portalu maratonypolskie.pl 26.08 
 http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=38062 )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz